Polacy kochają te włoskie miasta. Teraz są zalane, część atrakcji zamknięto
Ulice zamieniły się w potoki, a ważne zabytki i piękne krajobrazy straciły większość swojego blasku. Właśnie tak od kilku dni jest we włoskim regionie Toskania, w którego skład wchodzą m.in. Florencja czy Piza. Ponadto trudno jest także w Bolonii, czyli na terenie regionu Emilia-Romania.
Włochy walczą z powodziami
Nie tylko Polska wie, co oznacza walka z wielką wodą, przez którą normalne życie mieszkańców i turystów zamienia się w koszmar. Włosi walczą z błotem i zalanymi miastami. Co ważne sytuacja dotyczy uwielbianych przez turystów miejsc, w których pojawiają się tłumnie o każdej porze roku. W tym miesiącu wyjazd do Florencji czy Pizy lepiej przełożyć w czasie i poczekać aż sytuacja w pełni się uspokoi.
Komunikaty o powodziach widoczne są gdy spojrzymy na dane miasto m.in. w Google Maps. Tam, gdzie jest najgorzej, wyświetlają się czerwone alerty z napisem „Powodzie”. Warto wziąć to pod uwagę planując wyjazd na północ Włoch. Aktualnie w wielu miejscach zamknięte są najważniejsze atrakcje m.in. muzea czy mosty, a w 60 gminach zamknięto szkoły. Nieczynne są też niektóre wydziały Uniwersytetu Florenckiego.
Sytuacja powodziowa we Włoszech utrzymuje się od co najmniej trzech dni. W piątek we Florencji w sześć godzin spadło 70 litrów deszczu na metr kwadratowy, czyli tyle, ile zwykle notuje się w ciągu miesiąca. Jeszcze gorzej było w miejscowości Vaglia. Skutki tego wszystkiego widoczne są do dziś.
Walka o los mieszkańców
Obecna sytuacja smuci turystów, jednak jeszcze gorzej wpływa na miejscowych. Ekipy ratunkowe w tym strażacy nadal próbują dostać się do ludzi uwięzionych w zalanych domach i potrzebujących pomocy. Do tej pory nie pojawiły się komunikaty o ofiarach śmiertelnych, jednak wiadome jest, że przeprowadzano mnóstwo akcji ratunkowych.
Przykładowo w dolinie rzeki Sieve nurt porwał mężczyznę, zaś czteroosobowa rodziny z Badia Prataglia w Toskanii musiała zostać ocalona z osuwiska. Takich przypadków było więcej. W samej Toskanii w ciągu 24 godzin przeprowadzono 430 interwencji.
Wiadomo też, że prezydent wspomnianego regionu – Eugenio Giani – zwrócił się do rządu o uznanie stanu wyjątkowego. Dzięki niemu region będzie mógł otrzymać szybkie wsparcie finansowe.